środa, 19 października 2022

Naku#wiam zen - Maria Peszek

 Jako osoba mająca dwadzieścia jeden lat przyznaję, że nie kojarzyłam ani Marii Peszek, ani jej ojca Jana. Jednak gdzieś piosenki pani Marii w przeszłości słyszałam. Od samego początku poczułam ciekawość i fascynację książką Nakur*wiam zen. Nie spodziewałam się, że wciągnę się w nią tak mocno a lektura okaże się niesamowitą przygodą. Zarazem będę potrzebować przerw by przemyśleć co nie co. 

Jak się zatrzymam, to umrę. Uwielbiam pracować. Spełniam się w pracy jako człowiek, jako facet, mogę sobie coś udowodnić. Ale jeśli mam naprawdę jakoś głęboko uzasadnić fakt tej ilości pracy, to chyba się w niej zatracam. Praca jest rodzajem znieczulenia, które pozwala nie dostrzegać ułomności życia. Te wszystkie jego okropne aspekty nie dochodzą z taką wyrazistością. 

 Książka ma formę rozmowy córki z ojcem, artysty z artystą, kobiety z mężczyzną, ale chyba najważniejsze to rozmowa człowieka z człowiekiem. Szczera, trudna, piękna. Dialog, który nie boi się żadnego tematu. Temat tabu, nie istnieje. Przeczytamy tu różne opinie i poglądy, z którymi można się nie zgodzić, ale czy to problem? Myślę, że przeciwnie, jest to szansa na poznanie odmiennych zdań i ich argumentacji. Zobaczenie różnych rzeczy z innej strony. Jest to rozmowa, którą dużo osób chciałoby przeprowadzić, ale po prostu nie jest w stanie, boi się konsekwencji. Jest to wyjątkowa książka, nieszablonowa, pełna trudnych pytań i odpowiedzi. 

Nie zapominaj, że za kulisami dzieją się tak naprawdę najciekawsze rzeczy.

 Do książki trzeba na pewno podejść z otwartą głową. Są w niej rozmowy o sztuce, życiu, dojrzewaniu i wolności. Ale także o Bogu, katolicyzmie, Polakach i polityce. Maria i Jan Peszek nie boją się swojej szczerości, nie udają (przynajmniej takie miałam uczucia). Są po prostu sobą. Starają się odpowiedzieć na wiele pytań, przytoczyć wiele sytuacji i wydarzeń z ich życia. 

Chciałbym zrozumieć, dlaczego jestem taki, a nie inny. Silny w pewnych rzeczach, w innych kompletnie bezbronny. (...) Większość twoich równolatków już nie szuka, jest skupionych na trwaniu albo na walce z bólem, albo już właściwie "tam". A ty ciągle jeszcze jesteś bardzo "tu". Wzrusza mnie to. To szukanie.                                                                                             Myślę sobie, że jak zrozumiem trochę ciebie, to może uda mi się zrozumieć siebie. Skąd we mnie ta ciemność. Ta dziura w sercu. 

Myślę, że najważniejszą rzeczą w tej książce jest chęć zrozumienia. Córka chce rozumieć ojca, ojciec córkę, ale także chcą oni zrozumieć samego siebie.  I myślę, że w jakimś stopniu autorzy to odnaleźli. Odkryli nowe fakty o rodzinie i o sobie. Dali także możliwość nam, czytelnikom, abyśmy mogli dzięki takiej rozmowie zrozumieć trochę świat, może i siebie, ale chyba najważniejsze jest, żebyśmy nie bali się rozmawiać. Bez względu na konsekwencje, dialog to jedyne co może nam pomóc wyjść z różnych nieprzyjemnych sytuacji i jedyne co może pomóc nam odnaleźć zaginione fakty o sobie i świecie. 

Jeśli się przestaje cokolwiek mówić i robić, to znaczy, że się poddało całkowicie złu. 

 Ola

środa, 5 października 2022

Mózg szczęśliwych ludzi - Czyli książka o lękach

Nigdy nie myślałam, że będę zaczytywać się w poradnikach. W ostatnim czasie, choć odrobinę sceptyczna zaczęłam po nie sięgać. Dziś jestem niesamowicie podekscytowana, że mogę się z Tobą podzielić recenzją książki Mózg szczęśliwych ludzi. Ferran Cases i Sara Teller stworzyli bardzo dobry duet tworząc ten poradnik. Zaskakują przede wszystkim formą; Ferran opisuje w nim swoje przeżycia, zmagania z lękami oraz próbami przezwyciężania. Sara opisuje doświadczenia mężczyzny z innej perspektywy, co w danym czasie przeżywał Cases. Daje nam bazę ciekawostek naukowych i wyjaśnia jak działa nasz mózg i różne inne organy. Przedstawia nam także wachlarz emocji i uczuć, starając się je przybliżyć.

„Świadomość co się dzieje i dlaczego tak się dzieje, uspokaja nas i sprawia, że poznajemy wroga, dzięki czemu o wiele łatwiej jest go pokonać, kiedy już wyjdziemy na ring”.

Ferran i Sara mają w swoim sposobie pisania dużo luzu i zrozumienia, występuje pewna równowaga. Należy podkreślić, że agencja, która zajmowała się tłumaczeniem wykonała dobrą robotę. Pomysł, aby Cases, opisywał swoje odczucia jest interesujący. W ten sposób wiemy, że za chwilę nastąpi analiza Sary. Myślę, że każdy z nas chciałby czasem żeby znalazł się ktoś, kto przeanalizuje naszą sytuację., Co dzieje się z twoim organizmem i na co to wszystko wpływa. Obawiałam się, że język będzie zbyt naukowy, ale nie licząc kilku słów, których definicje musiałam znaleźć w Internecie, łatwo było zrozumieć, co chcą nam przekazać autorzy.

„Jestem pewna, że jeśli trzymasz tę książkę w ręce, to dlatego, że jesteś osobą, która od siebie dużo wymaga. Zgadłam? Żadna ze mnie wróżka, po prostu wielu ludzi zmagających się ze stanami lękowymi to osoby, które chcą osiągnąć poziom doskonałości na tyle wysoki w stosunku do swoich możliwości, że staje się to źródłem stresu. Jeśli tak jest w twoim przypadku, nie martw się, możesz to zmienić i na dalszych stronach tej książki pokażemy, jak to zrobić”.

Pytania po takiej lekturze są proste. Czy coś się zmieniło? Myślę, że wyjaśniło mi trochę rzeczy, a ja lubię rozumieć. Zachęciło mnie do dalszego szukania odpowiedzi i skupienia się na tym, by bardziej analizować to, co się dzieje i robić to z głową.

„Po prostu. Nie dawaj się ponieść pierwszej myśli, jaka zaświta ci w głowie; kiedy musisz działać, zatrzymaj się i pomyśl, czy to najlepszy sposób, czy potrzebujesz więcej informacji na ten temat, a może porady, albo po prostu chcesz się z tym przespać”.

Myślę, że wiele osób znajdzie w tej książce coś przydatnego. Może chęć do działania, akceptację, zrozumienie siebie lub kogoś innego. Sama książka jednak nie będzie rozwiązaniem, to chyba wiadome. Jednak myślę, że warto przynajmniej z nią zacząć!