„Panie
Boże… - zaczął szeptać. – Jestem Krzysztof Lorent, Twój sługa w habicie i ten,
który musiał habit odrzucić”.
Krzysztof
Kotowski to autor trylogii Kapłan. W
pierwszej części o tym samym tytule, co seria, przedstawia księdza Krzysztofa
Lorenta. Powieść jest podzielona na dwie części i tak naprawdę mogłyby być to dwie
osobne książki. Jednak cieszę się, że w niej możemy poznać obie historie.
Oczywiście są one ze sobą powiązane. Postać duchownego jest ciekawa, barwnie
opisana, a sam bohater spokojny. Otrzymuje on „dar”, mianowicie przypomina
sobie historię i umiejętności swoich przodków. To bez dwóch zdań oryginalne
otwarcie fabuły, nikt chyba nie przypuszczał, że poznamy go w szpitalu
psychiatrycznym. Jednak tak naprawdę książka rozpoczyna się retrospekcjami z
1692 r. p. n. e. i 987 r. Wnoszą one ciekawość i tajemniczość, a także oczekiwanie,
co będzie dalej. Są to odniesienia do przodków Krzysztofa, o których
wspomniałam wcześniej.
„Nie
potrafisz wyjść poza te pięć umysłów! Świat szumi, mówi, kołysze się, straszy,
pociesza, morduje, jednak nikt tego nie słyszy. Nikt nie słyszy tych głosów. A
jak stajesz się wyjątkowy, wtedy przeklinasz tę chwilę i nie chcesz… Masz
papierosa?”.
Tajemnicze
zgromadzenie szuka Lorenta, przez co każdy w jego otoczeniu jest narażony na
niebezpieczeństwo. W szpitalu ma zająć się nim pani doktor Ola Sambierska. Bardzo
wybuchowa postać, szczera, a na dodatek z dużą niechęcią do duchownych. Jak
można się domyśleć Lorent jest uważany za szaleńca. Nikt nie wierzy w jego
tajemnicze umiejętności, aż do czasu, gdy ludzie w zielonych habitach pojawiają
się i zaczynają zagrażać bohaterom.
„Jak
uczy nas historia cierpliwość jest jedną z najpotężniejszych, ale i, niestety,
najrzadziej spotykanych cnót. Jej brak strącał już z piedestału największe
potęgi tego świata. Najmężniejsi herosi ginęli, popełniając ten błąd. A na
historii znamy się tutaj chyba szczególnie dobrze, prawda, chłopcze?”.
Bohaterami,
o których warto wspomnieć są także profesor Wilecki i profesor Link. Oboje
interesują się historią. Dzięki nim poznajemy historie,łatwiej też wyobrazić
sobie wydarzenia z przeszłości, która miała wpływ na obecną sytuację. Ciekawymi
i różnorodnymi postaciami są osoby w zielonych habitach. Poznajemy dość wielu
braci tajemniczego i niebezpiecznego towarzystwa, dlatego nie będę ich tu
wymieniać. Na dodatek stresowałabym się, że źle zapamiętałam ich nazwiska. Warto
zaznaczyć, że są to obcokrajowcy, musicie mi wybaczyć (albo i nie musicie).
Ważną rolę odgrywają też policjanci, którzy według mnie wprowadzają też dużo
humoru. Moim zdaniem są ukazani w odrobinę niekorzystnym świetle. W późniejszej
części do naszej ekipy dołącza również ksiądz Adrian i tajemnicza,
niebezpieczna Haiku.
„Świat
jest zły, ale to my jesteśmy od tego, aby go zmienić. Nie musimy do tego budzić
bogów”.
Urozmaiceniem
książki jest masa świetnych cytatów i interesujących teorii oraz myśli. W jakiś
sposób zmusza nas do spojrzenia na różne aspekty życia czy wiary. Na dodatek
można powiedzieć, że autor przemycił w książce małe teorie spiskowe na temat
pewnych wydarzeń.
Warto
poznać tę historię, jest na pewno oryginalna, nieco inna i wciągająca.
Ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuń