Książkę otrzymałam z Klubu
Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Książka Pawła Laskowskiego Frontier jest słabą powieścią, rozczarowała mnie. Jeśli chodzi
o tytuł, tłumaczy się, jako „granica”. Ciężko mi powiedzieć, do czego ma
się odnosić to słowo. Gdy czytałam, nie znalazłam odpowiedzi, nie miałam myśli
„o to chodziło”. Nie wiem jak u innych czytelników, ale według mnie tytuł
powinien mieć jakieś bardziej lub mniej oczywiste przesłanie. W tym przypadku
musiałabym chyba posłużyć się szkolną analizą, aby zrozumieć, o co chodzi.
„Nie wiedział, że słowami potrafi rozpętać takie
piekło. Kłamstwo powtórzone tysiąc razy, stało się prawdą”.
Może najpierw o fabule książki. Opowiada o Scarlett
Adams i Chrisie Kane’a. Warto dodać, że poznajemy bohaterów etapami. Autor
opisuję życie Scarlett i Cheisie od lat niemowlęcych, dzieciństwa do młodości.
Ostatni etap nie byłby taki zły, gdyby nie to, że długie opisy autora sceptycznie
nastawiły mnie do postaci (wpływ ich wcześniejszego życia). Po prostu nie
polubiłam ich. Akcja toczy się w trakcie rewolucji parowej w Londynie. Głównym
wątkiem jest walka o życie w świecie biedy, nędzy, problemów. Oczywiście jak
przystało na każdą książkę pojawia się wątek romansu, który jest zbędny. Autor
nie poradził sobie z nim, miał jakiś pomysł. Książka wiele by nie straciła,
gdyby pominąć ten wątek. Często też (niestety) gubiłam się w fabule. Akcja
toczyła się raz za szybko, raz za wolno. Przeskoki były dla mnie za mało czytelne.
Do tego liczne błędy i niewłaściwe sformułowania, które bardzo trudno
zdefiniować: („bezpłciowe zdanie”, „bezpłciowe odczucie”). Może gdyby książka była
lepiej dopracowana i krótsza to czytałoby się ją przyjemniej.
„Nie chciał spojrzeć śmierci w oczy”.
Opis książki sugeruje nam akcję pełną napięcia,
fantastyczną opowieść o dorastaniu. Po pierwsze gdzie jest moje napięcie? Jedyne,
co mi towarzyszyło to ciekawość; czy można do końca utrzymać tak mizerny
poziom. Naprawdę chciałabym powiedzieć coś dobrego, jednak po prostu nie
potrafię. Debiut nie wyszedł, co nie oznacza, że nie sięgnę po kolejne książki
tego autora. Może po prostu wiek, w którym toczy się akcja, może pomysł
przerósł (jak na razie) umiejętności autora. Jeszcze dodam, że wiele opisów
jest pasujących do romantyzmu:
„Zdegustowany imprezą był również pnący się w górę
świecznik imitujący drzewo. A trzeba przyznać, że wił się z tylko sobie znaną
gracją. Kocimi ruchami sięgał sufitu. Kilkaset świeczek jak kostki domina
zapalały się jedna od drugiej, a ich blask ciągle siekał wszystkie
czerwonobrunatne ściany. W tym dniu akurat, widząc, z jakim towarzystwem będzie
musiał obcować, nie był tak hojny dzielić się życiem”.
Gdy wybierałam książkę nastawiałam się na pełną
przygód akcję, więc nie mam przyjemności czytania takich długich opisów, jak
ten zacytowany powyżej. Przykro mi to mówić, ale książka będzie walczyć o tytuł
najsłabszej książki w 2020 roku, a nawet w ostatnich kilku latach…
„Śmierć to śmierć. Zawsze jest straszna. Nie
zwalczysz jej. Dopadnie i Ciebie i mnie, prędzej czy później, nie ma żadnej
różnicy”.